Przerażona kobieta rozmawiająca przez telefon | Źródło: Midjourney
Przerażona kobieta rozmawiająca przez telefon | Źródło: Midjourney
Powiedzieli mi, że wypadek jest poważny – na tyle poważny, że nie powinnam oglądać jego ciała. Nigdy nie pożegnałam się z nim. Na pogrzebie po prostu zamknięta trumna i tyle.
„Kelly, kochanie” – powiedziała do mnie moja mama na pogrzebie, przytulając mnie, gdy szlochałam. „Musisz być silna. Dla dziecka.”
“Jak ?” Zakrztusiłem się. „Jak mam to zrobić bez niego? Miał tam być. Miał ją trzymać…”
Mężczyźni niosący trumnę | Źródło: Pexels
Mężczyźni niosący trumnę | Źródło: Pexels
Dwa lata później robiłam, co mogłam, żeby iść dalej i być silna dla Sophii. A pustka? Tak naprawdę nigdy nie odszedł.
A potem, dwa dni temu, wydarzyło się coś, co sprawiło, że zakwestionowałem wszystko.
Było to zwyczajne popołudnie. Położyłem Sophię do drzemki w jej pokoju, a sam usiadłem na kanapie z książką. W domu było cicho. Spokojny.
Dopóki tego nie usłyszałem.
Dźwięk zamykanego okna. Nie za głośno – akurat na tyle, żeby zmusić mnie do spojrzenia w górę. Myślałem, że to pewnie wiatr. Ale potem krew mi się ścięła, kiedy… O mój Boże… kiedy usłyszałem głos Jeremy’ego:
„Zawsze będę cię kochać.”
Przysięgam, że całe moje ciało zamarzło.
Nie było to mgliste wspomnienie w mojej głowie. Nie były to złudne myśli. Było to jasne jak kryształ.